Dermedic Linum Emolient- skóra sucha, bardzo sucha, atopowe zapalenie skóry

Dziś trochę pielęgnacji, a konkretnie o kremie który uratował moją twarz.

Jeżeli borykacie się z problemem suchej, bardzo suchej i odwodnionej skóry twarzy, jeśli do tego wszystkiego męczycie się z podrażnieniami, czerwonymi plackami, łuszczącą się skórą, jeśli łączy się to też u Was z atopowym zapaleniem skóry (AZS) ten krem jest właśnie dla Was!

Od lat cierpię na AZS z ciężkim przebiegiem, jednak dopiero od kilku miesięcy problem pojawił się na twarzy. Czoło w miejscu skroni i cała okolica ust była istnym pobojowiskiem- bardzo czerwona, podrażniona skóra, boląca, ściągnięta, odchodziła płatami każdego dnia, naskórek nie nadążał się regenerować, do tego kiedy nakładałam makijaż odłaził w tych miejscach przez łuszczącą się skórę w przeciągu godziny/półtorej. Nie pomagały żadne maści przepisywane przez kolejnych dermatologów, żadne krem apteczne.
Koszmar skończył się kiedy na ulicach pojawiły się billboardy  firmy Dermedic, reklamujące serum do twarzy. Przeszperawszy Internet i stronę firmy znalazłam jak mi się wtedy wydawało ideał. I co? Pierwszy raz nie pomyliłam się!

Dermedic Linum Emolient to kojąco-nawilżający krem do twarzy dedykowany skórze suchej i bardzo suchej oraz właśnie atopowej. To jeden z niewielu kremów dla AZS-owców który jest nawilżający, a nie natłuszczający. Natłuszczenie pomaga w odczuciu komfortu, lekkim niwelowaniu zaczerwienień, ale nijak nie wpływa na głębsze warstwy skóry, warto wiec zaopatrzyć się w kosmetyk który nie nawilży tylko powierzchniowo.



Krem zawiera w sobie olej lniany, dzięki czemu możemy spodziewać się obecności nienasyconych kwasów tłuszczowych Omega 3, 6 i 9. W skład wchodzi również skwalan i sensiva s.c. 50- mająca działanie przeciwdrobnoustrojowe, a do tego wszystkiego dobroczynne masło shea.
Dla mnie prawdziwym rajem jest to, że choć jest to krem nawilżający, dedykowany cerze atopowej, nie posiada mocznika, na który jestem uczulona.


Krem zapakowany jest w estetyczny, niepozorny kartonik, który na półkach sklepowych wyróżnia się prostotą. W środku nieduża tubka, zawierająca 50 g produktu. Funkcjonalne zamknięcie dzięki któremu możemy łatwo otwierać i zamykać krem, bez brudzenia tubki tak jak przy zakrętkach.

Konsystencja kremu jest w zetknięciu z ciepłą skórą dość wodnista, ale bardzo dobrze pokrywa naszą twarz, łatwo się rozprowadza. Niewielka ilość produktu jest w stanie nawilżyć dużą partię naszej twarzy, także krem w ogólnym rozrachunku jest dość wydajny.
Nadaje się pod makijaż! Ta cecha dla mnie jest najważniejsza, ponieważ tak jak wspominałam mój makijaż bez niego odłaził płatami, teraz bez problemu wytrzymuje cały dzień, czasem z małymi odstającymi skórkami, zależy od kondycji skóry tego dnia.
Krem stosuję 2 razy dziennie, raz jako bazę pod makijaż, drugi raz na noc i taka dawka jest właśnie rekomendowana przez producenta.

Krem nałożony na bardzo uszkodzoną skórę, w moim przypadku delikatnie szczypał, aczkolwiek po odczekaniu przynosił ulgę i ukojenie. Sprawia, że twarz przestaje być ściągnięta, zostaje w błyskawicznym tempie nawilżona, pozostawia na twarzy przyjemną powłokę, która nie jest tłusta. Stałego nawilżenia twarzy po stosowaniu kremu regularnie, dwa razy dziennie możemy się spodziewać po upływie około 2 tygodni. Twarz staje się gładka, nawodniona, sprężysta, bez zmarszczek spowodowanych wysuszeniem skóry.


Producent zapewnia brak parabenów, substancji zapachowych i barwników.
Co do zapachu, powiem, że jakiś posiada. Jest to taka nietypowa nuta kremu. Bardzo indywidualna, nie spotkałam się w żadnym z kremów z podobną. Przyjemna dla nosa, bardzo delikatna.

Co do tego, że ten krem uratował moją twarz, tak w rzeczywistości było i jest. Krwistoczerwone miejsca z mojej twarzy zniknęły, skóra która pękała doprowadzając do wysięków została zagojona, łuszczący i odchodzący naskórek praktycznie każdego dnia doszedł do formy. Wiadomo nie wszystko udało się zniwelować, zaróżowiona, swędząca skóra w zmienionych chorobowo miejscach pozostała, lekko się łuszczy i po kilku godzinach widać ją z pod makijażu, ale dla mnie to niebo a ziemia w porównaniu z tym, jak płakałam patrząc na kondycje mojej niegdyś zdrowej twarzy, jak kolejny dermatolog rozkładał ręce, a rozwiązanie okazało się proste, czekające na wyciągnięcie ręki.
Polecam wszystkim którzy borykają się z którymkolwiek z opisanych przeze mnie problemów, śmiem twierdzić, że jeśli w tak ogromnym stopni pomógł mnie, pomoże już chyba wszystkim.

Krem dostępny jest w drogeriach Hebe i SuperPharm oraz w aptekach, w bardzo atrakcyjnej cenie w stosunku do jakości- ok. 24zł.

Podsumowując nie miałam lepszego kremu, który nie dość, że leczy, to cudownie nawilża. Nie zamienię go nigdy i na nic innego!

1 komentarz:

  1. takiego postu szukałam! Mogłabyś kiedys w poście jeszcze bardziej przybliżyć pielęgnacje całego ciała z AZS. Mi dermatolog zapisała ederix, podzielę sie ewentualnymi wnioskami jeśli chcesz :D i ten krem koniecznie kupię!

    OdpowiedzUsuń