Nowości kosmetyczne styczeń/luty

W styczniu i na początku tego miesiąca udało mi się "troszeczkę" poszaleć. Jeśli jesteście ciekawe co nowego się u mnie pojawiło zapraszam na dalszą część tego postu.

Kosmetyki pokazane na powyższym zdjęciu, to dopiero wierzchołek góry kosmetycznych nowości! 



Pierre Rene, Bronzing Powder kupiłam na styczniowej promocji w Naturze. Bronzer jest bardzo duży, ma aż 23 g! Jego niebywałym atutem jest to, że jest w przyjemnym, jasnym kolorze, posiada matowe (ale nie płaskie) wykończenie i nadaje się zarówno do konturowania, jak i do ocieplania twarzy.

Makeup Revolution, Goddess of Faith to nowy kolor sławnego, rozświetlającego serduszka. Bardzo przyjemny odcień, mniej perłowy niż poprzednik- Goddess of Love i zdecydowanie bardziej naturalny o kolejnego nowego odcienia- Golden Goddness, który na myśl, swą złotą poświatą, przywodzi mi Mary-Lou Manizer.

Too Faced, Chocolate Bare- do tej palety wzdychałam oglądając zagraniczne blogi, aż w końcu moje marzenie o jej nabyciu mogło się spełnić, kiedy pojawiła się w sprzedaży w polskiej Sephorze. Swoją drogą po cichu liczę na to, w przyszłości wprowadzą do nas cały asortyment. O palecie nie powiem nic więcej, przyjdzie na to czas w osobnym poście.

Maybelline, Lash Sensational to najnowszy tusz tej marki, który dopiero wchodzi do sprzedaży w drogeriach. Ja dostałam się do jego testu z portalu Wizaż. Powiem szczerze, że maskara ma zadatki na bardzo dobrą, ale jej lejąca formuła nie pozostawia innej możliwości, niż tylko czekać aż tusz podeschnie.

Kiko, Mosaic Highlighter to rozświetlacz, dający na twarzy efekt tafli w kolorze przypominającym Mary-Lou Manizer, jednak o zdecydowanie bardziej stonowanym i mniej mokrym wykończeniu. Pochodzi ona z najnowszej edycji limitowanej Next Generation. 


Essie powiększyło się w mojej kolekcji o dwa kolory lakierów: sławne Fiji oraz Go Ginza- który stał się już moim ulubieńcem, ze względu na długo poszukiwany przeze mnie kolor i fenomenalne krycie.

Yves Rocher, Korektor z wyciągiem z róży- nic nie umiem jeszcze o nim powiedzieć, ponieważ jeszcze go nie używałam. Do zakupu zachęciła mnie wyjątkowo spora promocja.

Go Cranberry, Odżywczo wygładzający krem pod oczy- potrzebowałam czegoś pod oczy i wybór padł na niego. Używam już jakiś czas i widzę poprawę w nawilżeniu skóry w okolicach oczu.

Makeup Revolution, Big Love- kolejna z ostatnich nowości marki. Zainspirowana paletą Too Faced- The Return Of Sexy.

Kiko, Masterpiece Bronzer to trójkolorowy bronzer z edycji limitowanej. Różne kolory pozwalają na precyzyjne dostosowanie do koloru skóry. Idealny do konturowania.

Makeup Revolution, Eye Primer- wiele pozytywnych opinii o tej matującej bazie pod cienie MUR, zachęciło mnie do zakupu. Szczególnie zależy mi aby podbijała kolory cieni.

The Balm, California- przy zakupie kierowałam się samowystarczalnością paletki. Nie mam w swojej licznej kolekcji kosmetyków nic takiego co nadawało by się np.: na krótką podróż, a ta paletka takie wymagania spełnia. 

Nyx, Baked Blush- udało mi się kupić na promocji w salonie firmowym. Odkąd pojawil się na półkach, jakiś czas temu zwracał moją uwagę. Efekt naturalnego, świetlistego rumieńca to, to co lubię.

MAC, Mineralize Skinfinish w kolorze LightScapade to piękny rozświetlacz, dający subtelny, taflowy efekt. Pochodzi z edycji limitowanej Lightness of Being, choć dostępny jest też w stałej kolekcji (nie ma jednak takiego tłoczenia, a dziewczyny które używały obu, mówią, że ten daje ładniejszy efekt, a i jest trwalszy).

Loreal, Skin Perfection- skuszona opisem producenta, że nowa, dopiero co wprowadzona seria: nawilża, redukuje zaczerwienienia i wyrównuje koloryt oraz zwęża pory, kupiłam serum aby przekonać się czy zadziała.

Hebe, pędzle- nie dawno w Hebe pojawiły się pędzelki, które śmiem twierdzić, jak na swoją cenę są całkiem dobre. Posiadam pędzel do pudru i płaski do nakładania cieni.

Le Petit Marseillas, Regenerujący krem do rąk- jeden z dwóch nowych kremów, które dopiero co pojawiły się na drogeryjnych półkach. Świetnie nawilża, dobrze się wchłania, zostawia nie lepiącą się powłoczkę, jedyny minus- nie podoba mi się zapach.

Yves Rocher, paleta cieni w kolorze Pink, zachwyciła mnie swoimi kolorami i pigmentacją.

Yves Rocher, róż do policzków w kolorze Średnia Morela podbił serca wielu kobiet, mam nadzieję, że z moim zrobi to samo.

Kolastyna, Energy Touch- krem do cery normalnej z ekstraktem z marakui, udało mi się zdobyć do testów. Bardzo przeszkadza mi jego sztuczny zapach, który dość długo się utrzymuje.

Loreal, Skin Perfection- krem do twarzy kupiłam jako uzupełnienie działania serum (pokazane wyżej).

Inglot, pigmenty nr. 85 i 86 to piękne duochromy, obok których nie mogłam przejść obojętnie.

A Wy co kupiłyście w ostatnim czasie? :)
 
Polub mojego bloga na


22 komentarze:

  1. No no no :) pokaźne zakupy były :) jestem pod wrażeniem:) jestem bardzo ciekawa, czy kolory w tej paletce od MUR są takiej samej jakości jak w Eat, Sleep, Makeup, Repeat. Chodzi mi o to, czy tutaj też będą cienie których prawie nie widać po nałożeniu, a w opakowaniu wyglądają na super napigmentowane

    pozdrawiam
    http://zabawakolorem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, faktem na razie malowałam się tylko jednym zestawem kolorystycznym, tym najbardziej po prawo, ale cienie mają super pigmentację, kolor nie ucieka podczas nakładania na powieki :)

      Usuń
  2. u Ciebie to zawsze same cudności <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam tę maskarę Lash Sensational :) Tak jak serum i krem L'oreal, które dostałam do przetestowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo a to ja przegapiłam zgłoszenia do Loreala :(

      Usuń
  4. O mamo ! Ile cudowności! Chciałabym kupić jakiś rozświetlacz. Serduszka kuszą, bo tanie, ale na weekend jadę do Warszawy więc przyjrzę się temu z MAC i Kiko (przypomina mi prasowane meteoryty!). Swoją drogą czy mogę spytać jaka jest cena tego z Kiko? Bo w sumie zupełnie się nie orientuję, jak tam wyglądają przedziały cenowe. W każdym razie mam nadzieję że nie popłynę za bardzo, bo staram się już nie kupować kosmetyków;) W ogóle przepięna jest ta paletką YR. Ja mam puder w takim opakowaniu i myślałam, że to właśnie on. Skoro mają więcej produktów w takich opakowaniach to się chyba muszę tam przejść:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi Kiko też przypominało prasowańce od Guerlain, dlatego pomknęłam do ich salonu jak szalona ;) Cena to 65 zł za 12 g :)'
      MACa w salonach możesz już nie odnaleźć, co najwyżej tester (sprzedały się jak świeże bułeczki), ale możesz pomacać ten sam kolor dostępny w stałej przedaży ;)
      Yves warto się przyjrzeć, ja do cieni podchodziłam spceptycznie, a jak stojąc do kasy, macnęłam je w sklepie to zobaczyłam jak mocną mają pigmentację. Na oku jeszcze nie próbowałam, ale mam nadzieję, że nie niknie :)

      Usuń
  5. Wooo ile wspaniałości, genialne zdobycze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz do końca miesiąca trzeba trochę przystopować ;)

      Usuń
  6. Pięknie zaszalalas. Ja tez w styczniu poczyniłam spore zakupy ale nawet ich nie pokazuję całych na blogu. Mój mąż tam czasami zagląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to rzeczywiście całkiem niezły powód dla którego tego nie robisz :D

      Usuń
  7. Konkretne zakupy! :D Chocolate Bar uwielbiam, ciekawe jak się sprawdzi u Ciebie :) Z Makeup Revolution kusi mnie nowa paleta Iconic Pro 2, chyba złamię mój 'zakaz paletowy' i się na nią skuszę, zawsze chciałam kupić Lorac Pro 2, a skoro mogę mieć nieporównywalnie tańszy odpowiednik... :D Chciałabym też wypróbować ten tusz i rozświetlacz serduszko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paleta Chocolate Bar jest rewelacyjna, jestem zauroczna kolorami cieni, tym jak wyglądają na powiekach, ich pigmentacją, trwałością i łatwością blendowania :)
      Też się zastanawiam nad nową paletką MUR, ale raczej Iconic Pro 1;)

      Usuń
  8. Jaki piękny rozświetlacz z mac <3 a róż z yves rocher jest wspaniały! nie miałam, ale na żywo mnie zauroczył :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest piękny w opakowaniu, ale przede wszystkim pięknie wygląda na twarzy :)

      Usuń
  9. theBalm California -muszę mieć! :) Póki co zachwycam się jedynym kosmetykiem z tej firmy, a mianowicie Mary Lou:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Californa to takie małe, niepozorne cudo. Warto ją mieć w swojej kosmetyczce :)

      Usuń
  10. A jak sprawuje sie trojkolorowy bronzer z kiko? zastanawiam sie wlasnie nad jego zakupem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zadwolona, jak chyba ze wszystkich produktów Kiko, ale powiem Ci, że jeśli chodzi o ich bronzery to obecnie odkąd nabyłam to króluje ten z najnowszego postu z nowościami: http://koczek-blond.blogspot.com/2015/04/nowosci-kosmetyczne-marzeckwiecien.html
      Świetny do opalania twarzy, naturalny efekt, zapach wanilii, opakowani...a zresztą będzie o nim osobny wpis więc zapraszam też do przeczytania :)

      Usuń