Ulubieńcy listopada- podsumowanie miesiąca

Nadeszła pora na kolejnych ulubieńców. W listopadzie pojawiło się ich zdecydowanie więcej w kategorii pielęgnacji, niż kolorówki, ale tej też nie zabraknie :)



Zapraszam Was na dalszą część posta gdzie pojawią się produkty firm: Paese, Golden Rose, Perfecta, Ziaja, The Body Shop i Yves Rocher.



Paese (Blaze Carnival Collection)- strukturalny lakier do paznokci nr. 390






Paese niedawno zaskoczyło nas swoją edycją limitowaną- Blaze Carnival Collection, a w niej cudownymi, strukturalnymi lakierami do paznokci, które pokazywałam Wam w tym poście- [KILK] . Szczególnie jeden z dwóch, które nabyłam, przypadł mi do gustu, a jego noszenie na paznokciach sprawiało, że mój manicure był obsypywany wieloma komplementami. Mowa to u numerze 390. Jest to lakier w kolorze złota, który wśród piaskowych drobinek ma zatopione różnego rozmaru folie w tym samym kolorze. Efekt jest oszałamiający. Drobinki mają zdolność odbijania światła zarówno dziennego, jak i sztucznego. Jest to pierwszy lakier strukturalny w mojej kolekcji, który aż tak polubiłam i sądzę, że bardzo długo, żaden nie zrobi na mnie aż takiego wrażenia.




Golden Rose Velvet Matte nr. 02



Matowe szminki znów wkradły się do mojej kosmetyczki, po tym jak moje usta doszły do stanu normalności, po wycofaniu się AZS. Nie mogłam więc nie nabyć szminki z firmy Golden Rose, wychwalanej na wszelkie sposoby przez wiele dziewczyn.
Dla siebie wybrałam dwa odcienie, ale kolor 02 stał się moim faworytem, który w tym miesiącu najczęściej pojawiał się na moich ustach (mimo ogromnej ilości szminek w mej kolekcji). 
Kolor 02 to przybrudzony róż, z domieszką fioletowych tonów. Na obecną porę roku idealnie sprawdza się do dziennych stylizacji. 









Perfecta Softlips- balsam do ust w kształcie kostki lodu
Pierwszy raz ten produkt pokazywałam Wam w tym poście- [KLIK] zaraz po jego zakupie. Dziś wpada do ulubieńców, bo już dawno, żaden produkt do ust, aż tak pozytywnie mnie nie zaskoczył.
Tak jak pisałam, jest to produkt, który kształtem przypomina sławne balsamy EOS i Balmi.
Wersja, którą wybrałam to granat i borówka. Kompozycja zapachowa jest bardzo udana, balsam pachnie słodko, bardzo przyjemnie, aromatem przypomina mi jogurt jagodowy.
Zaraz po nałożeniu, daje efekt lekkiego chłodzenia, jednak mija ona tak szybko, że nie jest w stanie mi o tej porze roku przeszkadzać. Jeśli już mowa o obecnej pogodzie to balsam świetnie sprawdza się do zabezpieczania ust. Długo się utrzymuje, jest dość "bogaty" jeśli chodzi o konsystencję. Świetnie nawilża usta i jest bardzo wydajny (używam go bardzo często, a ubytku prawie nie ma). Jest słodki w smaku.
















Ziaja Liście Zielonej Oliwki- oliwkowy płyn dwufazowy



Absolutnym must have w tym miesiącu została niedawno wprowadzona dwufazówka z Ziaji, pochodząca z serii Liście Zielonej Oliwki. Została przeze mnie zakupiona w zasadzie przez przypadek (krem+dwufazówka występowały w zestawie, w którym 1 produkt był gratis). Dwufazówka zmywa absolutnie wszystko i to w ekspresowym tempie, radzi sobie nawet z najmocniejszym makijażem. Odkąd zaczęłam jej używać zaobserwowałam, że rzęsy zaczęły mniej wypadać.
Największą jednak jej zaletą jest to, że nie szczypie w oczy kiedy odrobina płynu się do nich dostanie, co niestety  w wielu produktach tego typu jest nagminne.
Nie pozostawia lepkiej warstwy, dzięki czemu po zmyciu makijażu, nie musimy dodatkowo przecierać powiek wodą.






The Body Shop- masło do ciała o zapachu kandyzowanego jabłka

W nowościach na zimę pojawiła się linia o zapachu kandyzowanego jabłka, która od razu przyciągnęła mnie sklepu. Zaczęło się od małego masełka dodawanego gratis do dowolnego zakupu, a skończyło się na dużym maśle. Zapach jest obłędny, to najprawdziwsze jabłko, przeplatane kwaskowym i słodkim aromatem. Zapach nie jest chemiczny, nie jest męczący, zapewne dlatego, że słodkość miesza się z kwaskowością. Idealny na zbliżające się wielkimi krokami święta.
Jeśli chodzi o właściwości nawilżające, masło również sprawuje się bez zarzutów.











Yves Rocher- woda toaletowa o zapachu gruszki w karmelu

To również produkt pochodzący z edycji zimowej. Woda toaletowa, tak jak cała reszta serii pachnie cudownie. Jest to bardzo dojrzała i soczysta gruszka, zatopiona w słodkim, gorącym karmelu. Zapach idealny dla każdego kto lubi słodkie, otulające aromaty, dzięki którym w pełni można oddać się w zimowe dni i wieczory.
Zapach wody utrzymuje się zadziwiająco długo, po 7 godzinach jestem go w stanie jeszcze od siebie poczuć.
Posiadam również mleczko do ciała z tej samej linii zapachowej, które zarówno zapachem jak i właściwościami pielęgnacyjnymi wybija się ponad normę. 

Znacie któryś z tych produktów? 
Jakie są Wasze odkrycia ubiegłego miesiąca?

6 komentarzy:

  1. a ja w końcu muszę upolować jakieś masełko z The Body Shop, kuszą mnie i kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie :) Cena nie należy do niskich, ale zdecydowanie, dla jakości warto :)

      Usuń
  2. Ten lakier Paese faktycznie świetnie się prezentuje, zwłaszcza z czernią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czernią nie próbowałam, ale z ciemnym bordo wygląda bosko :)

      Usuń
  3. Oj rozmarzyłam się przy tej wodzie toaletowej -chyba czas odwiedzić Yves Rocher :) I The Body Shop też kusi, ale mam obecnie trzy ogromne masła otwarte i dwa kupione świeżo balsamy - do wiosny nie zużyję :) Więc to już byłaby pazerność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda toaletowa to coś idealnego. Mój zapach marzeń na chłodne dni :)
      A TBS może skusi Cię chociaż małym masłkiem? ;) Na pewno warto iść i chociaż poniuchać :)

      Usuń