Kiedy tworzyłam post o rozświetlaczu Wibo, zwracałam Waszą uwagę na problem braku dobrych, dostępnych na wyciągnięcie ręki rozświetlaczy. Teraz sprawy mają się zupełnie inaczej, ponieważ wiele tanich, drogeryjnych marek zdecydowało się na ich wprowadzenie.
Kolejną marką, która zdecydowała się na ten krok jest My Secret, która na rynek wprowadziła Face Illuminator Powder.
Sprawdźcie dlaczego rozświetlacz My Secret, skradł moje serce i czy rzeczywiście jest odpowiednikiem sławnej Mary- Lou Manizer !
Opakowanie jest proste, okrągłe, dość spore, porównując do miniaturowych wersji rozświetlaczy Wibo i Lovely. Przez swój kształt bardzo wygodnie trzyma się je w ręce. Wykonanie nadal pozostawia wiele do życzenia, mimo iż plastik jest znacznie porządniejszy aniżeli w wyżej wymienionych rozświetlaczach, to wygląd zewnętrzny nadal nie podbija serca.
Pudełko zamykane na charakterystyczny "klik", zabezpiecza kosmetyk przed samoistnym otwarciem.
Sam rozświetlacz posiada formę kosmetyku wypiekanego. W opakowaniu wydaje się bardzo duży i potwierdza to również jego faktyczna ilość- 7,5 g. Śmiało można więc powiedzieć, że będzie to kosmetyk bardzo wydajny, wręcz niekończący się.
Rozświetlacz o nazwie "Princess Dream" posiada bardzo złożony, niejednoznaczny kolor. Dla mnie to ciepły odcień beżu, z wyraźną domieszką jasnego złota oraz nutą miedzi. Każdy z kolorów nabiera intensywności przy odpowiednim ustawieniu głowy lub odpowiedniego padania promieni słonecznych.
Na szczytach kości policzkowych wygląda genialnie. Efekt, jaki jesteśmy w stanie uzyskać z jego pomocą, to czysta, piękna tafla. Jego pigmentacja jest bardzo mocna, dlatego początkujące, w tej materii, osoby powinny obchodzić się z nim ostrożnie. Mimo, iż uzyskiwany efekt jesteśmy w stanie stopniować, to najłatwiej uzyskać nim efekt tzw. mokrego policzka.
Jeśli chodzi o konsystencje rozświetlacza, ma się wrażenie, że kosmetyk jest wręcz mokry. Bardzo drobno zmielony, sprawia, że nabieranie go na pędzel i aplikacja jest banalnie prosta. Face Illuminator Powder utrzymuje się na mojej suchej skórze przez cały dzień.
Jeśli chodzi o jego podobieństwo do sławnej Mary- Lou Manizer, to rzeczywiście rozświetlacz My Secret jest do niej podobny, zarówno jeśli chodzi o kolor, konsystencję jak i efekt jaki można nim uzyskać, aczkolwiek moim skromnym zdaniem Face Illuminator Powder jest od Mary znacznie ładniejszy.
Rozświetlacz My Secret jest zdecydowanie mniej "on your face", dając bardziej elegancki efekt i nie posiada absolutnie żadnej drobinki, które jednak, w rozświetlaczu The Balm, zauważam.
Cena: 14, 99 zł
Dostępność: drogerie Natura
Co myślicie o nowości od My Secret- Face Illuminator Powder?
Czy dorówna popularnością rozświetlaczom: Wibo, Lovely, a może nawet sławnej Mary-Lou Manizer? ;)
macałam go w drogerii i faktycznie jest piękny ale ze względu, że mam już kilka rozświetlaczy ten sobie odpuszczam... ;))
OdpowiedzUsuńW takim układzie rozumiem, choć ja mam ich naście i nie mogłam sobie odpuścić zakupu ;)
UsuńFaktycznie ładny, ale ja także odpuszczam. Zaczęłam przesadzać z kupowaniem kosmetyków i teraz jestem na siebie zła.
OdpowiedzUsuńAż tak? To chyba sporo tych kosmetyków było? :D
UsuńBędę go kupować :-)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, jest genialny! ;)
Usuńcałkiem fajnie wygląda na ręku! Na zdjęciu wygląda trochę jak mary lu
OdpowiedzUsuńBo jest naprawdę bardzo, bardzo podobny do Mary ;)
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda :) obecnie mam wibo, ale ten mnie bardzo kusi, jednak uparcie się wstrzymuje z jego zakupem, bo nie chcę kolekcjonować kosmetyków :(
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż akurat mi nie udaje się powstrzymać od kupowania ;)
UsuńI ja również się na niego skusiłam. Odkąd go mam gości na moich policzkach codziennie :) tj 2tyg :D
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetny, więc wcale się nie dziwię, że pojawia się w Twoim makijażu codziennie :)
Usuń