Ulubieńcy lutego- podsumowanie miesiąca

Czas jak zwykle galopuje jak szalony, nim zdążymy się obejrzeć kończy się jeden miesiąc i zaczyna drugi. W tym roku, jak co cztery lata, mogliśmy się cieszyć lutym o jeden dzień dłużej, mam nadzieję, że dobrze wykorzystałyście ten dodatkowy czas? :)

Nie przedłużając, zapraszam Was do zapoznania się z moimi ulubieńcami lutego!

Na podium wśród moich ulubieńców stanęła, niedawno wprowadzona na rynek, pomadka Guerlain La Petite Robe Noir w kolorze Beige Lingerie. Odcień pomadki jest bardzo uniwersalny, pasuje do każdego typu urody, do każdego makijażu i na każdą okazję. Jest to kolor delikatnego nude z różowymi podtonami, który wspaniale ożywia twarz. Pomadka posiada lekką konsystencję, świetliste wykończenie dzięki, specjalnie wyselekcjonowanym przez markę, pigmentom POP i niebywale przyjemny zapach i smak, dzięki zainspirowaniu zapachem LPRN. Nasycenie koloru można stopniować, poprzez dodanie kolejnej warstwy, a co do trwałości- jest ona zaskakująco dobra, jak na produkt o takim typie wykończenia. Oprócz tych wszystkich wspaniałych właściwości, moje oczy cieszy wspaniały wygląd opakowania, które tym razem ma podbić serca młodszych konsumentek. 


Na zabój zakochałam się także w paletce My Parisian Pastels, pochodzącej z limitowanej kolekcji marki Lancome. Dziewięć kolorowych kosteczek, ukrytych w szykownej, metalowej kasetce ozdobionej postacią wesołej paryżanki, możemy wykorzystać w sposób wielofunkcyjny jako: cienie do powiek, róż oraz rozświetlacz. Przyznam szczerze, że nie wypróbowałam paletki jako typowych cieni, ale w makijażu twarzy użyłam nie raz. Dowolnie mieszane kolory, nadają na twarzy cudowny efekt błyszczącej tafli, a delikatnie użyte odcienie różu pięknie podkreślają naturalny rumieniec. Dzięki wielofunkcyjności tego kosmetyku oraz jego innowacyjnej budowie możemy się nim dowolnie bawić i wciąż odkrywać na nowo.  



Moje serce podbiły także rozświetlacze Dior z kolekcji Glowing GardensSrebrne puderniczki, kryją przepięknie tłoczone produkty, których kwiatowy motyw przywodzi myśli o ciepłej, słonecznej wiośnie. Pudry rozświetlające posiadają dwa kolory: 001 Glowing Pink to bardzo jasny, niemalże biały kolor, który na skórze przeplata się z wyraźnymi różowymi tonami, natomiast 002 Glowing Nude, to delikatny odcień złota. Pudry są niezwykle miękkie, satynowe w dotyku. Bardzo łatwo je rozetrzeć, a na twarzy przybierają efekt niesamowicie gładkiej, jednolitej tafli

Co do kuleczek Kobo Mineral Make-Up Pearls, które swoim wyglądem przypominają Meteoryty, nie miałam wielkich oczekiwań, a okazało się, że jest to naprawdę świetny produkt, za niewielkie pieniądze. Choć może nie oddaje on w pełni efektu, jaki uzyskujemy po zastosowaniu słynnych kulek Guerlain, warto go wypróbować jeśli nie jesteście pewne czy taki typ kosmetyku jest dla Was odpowiedni lub jeśli po prostu szukacie tańszego odpowiednika. Produkt nałożony puchatym pędzlem, pozostawia na twarzy delikatny woal rozpraszający światło, zmiękczając przy tym rysy i optycznie scalając cały makijaż. Cera wygląda na zdrowszą, jest bardziej świetlista i żywsza

Z całą pewnością mogę powiedzieć, że Liquid Camouflage od Catrice to najlepszy korektor z jakim miałam do tej pory do czynienia. Posiada średnie krycie w kierunku wysokiego (po nadbudowanej warstwie), które pozwala na zatuszowanie cieni pod oczami, pękniętych naczynek oraz niespodzianek na twarzy. Jest lekki, wodoodporny i trwały. Przypudrowany nie wchodzi w zmarszczki, wytrzymuje cały dzień w nienaruszonym stanie i nie wysusza delikatnej skóry pod oczami. Jedynym jego minusem jest średnia wydajność. Używam tego produktu niedługo, a już nie mam połowy opakowania, jednak przy tak przystępnej cenie można mu to wybaczyć.

Wokół produktu Golden Rose Mineral Terracotta Powder chodziłam dość długo, zanim skusiłam się na zakup. Puder w kolorze 04,  którego używam jako bronzera do opalania twarzy, okazał się jednak absolutnym strzałem w 10! W nienachalny sposób nadaje efekt świetlistej, delikatnej opalenizny, która wygląda niezwykle naturalnie. Puder jest niesamowicie jedwabisty, dzięki czemu aplikacja jest banalnie łatwa i przyjemna. Jeśli któraś z Was waha się jeszcze czy go kupić, niech nie czeka i biegnie na stoisko Golden Rose!

W kwestii pielęgnacji ciała, w lutym postawiłam na kosmetyki Bath&Body Works. Nowy zapach BE JOYFUL, który niedawno zasilił szeregi serii Signature Collection, to w istocie przedwiośnie, pachnące musującą klementynką, złotym mango i mrożonym jaśminem. Żel pod prysznic uprzyjemnia każdą kąpiel, balsam do ciała o jedwabistej, nieklejącej konsystencji, świetnie nawilża skórę i pozostawia ją pachnącą, a mgiełka potęguje efekt i pozwala cieszyć się wiosennym zapachem przez długie godziny.

Chociaż zima w tym roku była wyjątkowo łaskawa, to ciągle zmieniające się temperatury z wyższych na niższe i odwrotnie, dość mocno dały popalić mojej skórze. Sucha, ze smętnie zwisającymi zadziorkami, potrzebowała solidnej dawki nawilżenia. Pomogła mi maść ochronna z witaminą A- Retimax 1500. Już jedno posmarowanie dało widoczne rezultaty, a regularne używanie pomogło wyeliminować moje problemy. Jeśli macie problem z miejscowymi przesuszeniami, pękającymi ustami, trudno gojącym się naskórkiem, to koniecznie jej spróbujcie.


Czy miałyście okazję zapoznać się lub używać któregoś z tych kosmetyków?
Co Was zachwyciło w lutym?


14 komentarzy:

  1. Miałam ten jaśniejszy rozświetlacz Dior i go bardzo polubiłam, ale siostra mi go zabrała i wróciłam do swojego drugiego ulubieńca w tej kategorii :)Kosteczki z Lancome i Retimax 1500 również lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah te siostra niedobra ;)
      Cieszę się, że jesteś zadowolona z Lancome, to naprawdę świetny kosmetyk :)

      Usuń
  2. te rozświetlacze są piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Retimax/maść z witaminą A - to moi stali ulubieńcy i zawsze muszę mieć je pod ręką, pozostałych produktów nie miałam, ale skusił mnie ten kosmetyk z Golden Rose... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terracotta z Golden Rose jest obłędna, koniecznie się na nią skuś :)

      Usuń
  4. Lubię maść z witaminą A, ale akurat ta wersja się u mnie nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie mam porównania, bo od półtora roku używam tylko tej, ale służy mi więc w sumie dlatego nie szukałam dalej :)
      A której Ty używasz?

      Usuń
  5. Płynny Camouflage z Catrice także należy do moich ulubieńców. I muszę przyznać, że te kosteczki z Lancome wyglądają prześliczne, aż by się je chciało mieć ;-)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że kamuflaż zdobędzie conajmniej tyle samo fanek, co wersja w słoiczku :)
      To prawda, paletka Lancome wygląda uroczo :)

      Usuń
  6. mam kilka ulubieńców spośród wyżej pokazanych kosmetyków :)
    diorowskie rozświetlacze zawładnęły moją kosmetyczką :)

    OdpowiedzUsuń