Bell Trio Eyeshadow- makijaż w trzech krokach (recenzja & make up)

Czy znacie już nowe cienie Bell- Trio Eyeshadow? To trzykolorowe, świetnie połączone zestawienia które pomogą Wam stworzyć najróżniejsze makijaże, od dziennych, po wieczorowe, w tym również te bardziej fantazyjne! 

Gama kolorystyczna zamyka się w 6 mini paletkach. W większości są one w spokojnych tonacjach, co ucieszy większość z Nas, bo przecież każdy szuka idealnych dzienniaków.

Źródło obrazu:  
https://www.facebook.com/bell.kosmetyki/photos/pb.138560052835170.-
2207520000.1410798608./844336138924221/?type=1&theater


Poznajcie je bliżej! 
Ja jako, że jestem już posiadaczką wielu naturalnych palet cieni skusiłam się na najbardziej fantazyjny kolor palety, a mianowicie 04
Jest to niezwykłe nawet jak na mnie połączenie kolorów i przyznam szczerze, że trochę się go obawiałam, jednak zachwycił mnie i wiem, że wybrałam najlepiej jak mogłam! 
Ale od początku...

Wszystkie paletki zamknięte są w małych, okrągłych opakowaniach z przezroczystego plastiku. Są malutkie dzięki temu nie zajmują dużo miejsca, a są w stanie wyczarować świetny, prosty makijaż w 3 krokach. Opakowania zamykane dość intrygująco, ponieważ nie tak jak jesteśmy przezwyczajone od dołu, a z boku. Oczywiście na charakterystyczny klik. 
























W środku cienie ułożone są w połączone ze sobą "łezki" a na dole znajduje się dwustronny, welurowy aplikator. Ja go nie używam, ponieważ jestem przezwyczajona do pędzli, jednak malutkie opakowanie, z trzema cieniami w różnych kolorach i aplikatorem to prawdziwa gratka którą możemy zabrać ze sobą wszędzie!

Producent mówi o kremowo-pudrowej formule ze względu na estrów oleju jojoba. I rzeczywiście konsystencja cieni nie jest pudrowa tak jak we wszystkich tego typu cieniach, jest "inna"  a ta inność to właśnie ta delikatna kremowa-pudrowość. Jeśli chodzi o ich nabieranie pędzlem to trochę się pylą, zachodzi to na szczęście tylko wewnątrz opakowania bo przy nakładaniu ich na powiekę, nic takiego się nie dzieje. Za sprawą formuły trzeba też tym pędzlem trochę pomanewrować aby nabrać dostateczną ilość.

Nakładanie je na powiekę to prawdziwa przyjemność, cienie suną, nie trzeba ich wcierać, żeby uzyskać upragnioną barwę i nasycenie.  Miękko osadzają się na skórze, a efekt jest bardzo naturalny.

Co do pigmentacji to cienie są naprawdę bardzo mocne i dobrze kryjące. Przed zakupem patrzyłam również na paletki w nudziakowych odcieniach i wszystkie malowały bardzo dobrze. Mój kolor 04 to prawdziwa feria barw i to bez bazy pod cienie! 
























Cienie na oku nie tacą swej intensywności, jak będziecie mogli zobaczyć, ja prezentuje je bez bazy. Trzymają się przez cały dzień, nie blakną. Nie obsypują się, nie rolują, nie zbierają w załamaniu powieki, wyglądają dokładnie tak jak byśmy przed chwilą się nimi malowały.

Co do mojej paletki nr. 04 znajdują się tu trzy kolory o różnym wykończeniu:
-złoto jest jednolitym satynowym kolorem z migoczącymi drobinkami
-zieleń to cień z drobinkami
- fiolet to satynowy mat 

Tą paletkę rekomenduję wszystkim kobietą które kolorów się nie boją za równo za dnia jak i wieczorem. Idealnie sprawdzi się u posiadaczek niebieskich i brązowych oczu.

Za cień zapłaciłam 12 zł.

Zapraszam Was teraz na makijaż w 3 krokach z paletką Bell Trio Eyeshadow! 

Krok 1.
Całą powiekę pokrywamy cieniem bazowym w tym przypadku jest to złoto z migoczącymi drobinkami. Pięknie rozświetla spojrzenie i wewnętrzny kącik. 
(na zdjęciu niestety nie jest to za bardzo widoczne, efekt zobaczycie kilka zdjęć niżej, gdzie aparat uchwycił to bardziej)







Krok 2.
W kroku drugim akcentujemy plamą fioletowego koloru powiekę. Zarysowujemy również załamanie powieki. Kierując się ku zewnętrznemu kącikowi nasycamy kolor bardziej, tak aby płynnie od koloru lila przechodził w ciemną śliwkę bez niepotrzebnego, niestetycznego przejścia w połowie powieki.







Krok 3. 
Zielenią akcentujemy brzeg powieki od mniej wiecej 3/4 dlugości oka, kierując się w stronę zewnętrznego kącika. Kiedy dodamy liner lub narysujemy kreskę kredką, cień będzie tworzył piękną poświatę nad nią. 










W tym kroku rysujemy kreskę, wytuszowujemy rzęsy i voila! 


Patrząc na ten makijaż od razu mam dla niego idealną nazwę:
śliwkowy sad skąpany w promieniach słońca- oddaje ona to jakie kolory widzimy na oku oraz ich blask i intensywność.


Macie już nowe paletki cieni Bell- Tio Eyeshadow?
Zamierzacie nabyć?
Podoba Wam się ten makijaż?

Całusy! 


11 komentarzy:

  1. śliczny makijaż, ja uwielbiam cienie Bell za tę "inną" konsystencję. Dają sliczny efekt na oku, a do tego są trwałe i tanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Tak cienie Bell zaskakują efektem i ceną za którą ten efekt można otrzymać, do tego naprawdę dużo nowości jakie wprowadzają na rynek w ostatnim czasie i każda z nas znajdzie coś dla siebie :)

      Usuń
  2. jak zobaczyłam wszystkie 6 paletek to pomyślałam, że najchętniej kupiłabym 2, 3 i 6, ale jak zobaczyłam makijaż na Twoich oczach to chcę 6 !!! ciekawe czy ja bym umiała tak pięknie się pomalować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 Kochana 4! Bo się pomylisz ;)
      Na pewno, to nic trudnego, na prawdę 3 razy machnęłam pędzlem, nawet się za bardzo nad tym nie zastanawiając ;D

      Całusy! :)

      Usuń
    2. no faktycznie, 4! :D ale bym się w sklepie na pewno nie pomyliła bo ma specyficzne kolory :P
      mówisz? ja jestem totalnym beztalenciem makijażowym więc może wypróbuję, skoro mówisz, że to łatwe ;)

      Usuń